TAK ZWYCZAJNIE
tak zwyczajnie mogłem zgubić się
tak normalnie mogłem stracić sens
ale się znalazłem w samą porę
odnalazłem siebie znów
tak zwyczajnie mogłem tracić czas
tak normalnie mogłem zdradzić nas
ale Cię spotkałem w samą porę
odnalazłem siebie znów
niewyobrażalna siła to była niewyobrażalna
niewyobrażalna siła to była niewyobrażalna
tak zwyczajnie mogłem tonąć gdzieś
tak normalnie zostać gdzieś na dnie
ale się udało w samą porę
wypłynąłem jeszcze raz
tak normalnie mogłem uciec stąd
tak zwyczajnie mogłem zmienić ląd
ale cię znalazłem w samą porę
odnalazłem siebie znów bo
niewyobrażalna siła to była niewyobrażalna
niewyobrażalna siła to była niewyobrażalna
GODOWY MAJOWY
jeden taniec mam na koncie drugi taniec mam na oku
nie szkodzi kiedy w tańcu pomylę kilka kroków
są rzeczy bardziej ważne są rzeczy istotniejsze
z kolejnym tańcem kobiety są piękniejsze
a nawet kiedy taniec jest tylko zwykłym pląsem
po tańcu dużo łatwiej zawiązać koniec z końcem
choć nocą można spotkać taneczną czarną owcę
i zamiast przejść do sedna zakręcić na manowce
tańcz bo ta noc właśnie po to jest by tańczyć
tańcz zamiast stać będzie łatwiej gdy zatańczysz
gra trwa więc graj dają bierz biorą daj
raz na rok bywa maj
wokół coraz szybciej ten świat się zmienia
lecz taniec to dziedzina bez równouprawnienia
bez szans na równe szanse bez praw do równych praw
nie wiesz co z tym zrobić po prostu się baw
do rana jeszcze czas a do tanga trzeba dwojga
więc raz po raz i z korzyścią dla obojga
zatańczę jeszcze z tobą dopóki nogi mogą
dopóki niosą rytm stąd nie wychodzi nikt
tańcz bo ta noc właśnie po to jest by tańczyć
tańcz zamiast stać będzie łatwiej gdy zatańczysz
gra trwa więc graj dają bierz biorą daj
raz na rok bywa maj
ty właśnie ty mówię ci będziesz dzisiaj moja
dziś w oczach twych mieni się wszystko dookoła
zniknął świat ważna jest tylko ta
która na zmysłach gra
która na zmysłach gra
KNEBELEK
tu gromadzą się
nie wypowiedziane słowa
tu zbierają się
niewypowiedziane
słodkie gorzkie i kwaśne
ciemne bure i jasne
do bólu prawdziwe
do krwi szczere
nie patrzę w dół
by nie widzieć jak
kleją się do nóg
nie ruszę stąd
bo powoli już
kleją się do rąk
tu gromadzą się
niewypowiedziane słowa
tu zbierają się
niewypowiedziane
mądre głupie i straszne
twoje i moje własne
do bólu prawdziwe
do krwi szczere
ALE CZŁOWIEK
człowiek
naczelny wódz
wyczynia wojny
miksuje głód
człowiek
alchemik ról
połykacz czasu
i żongler słów
człowiek
drapieżny ptak
zderzenie prawdy
z kometą kłamstw
człowiek
weteran szans
wenus i mars
baśniowy stan
człowiek
don kichot prawd
najdłuższy serial
powietrza haust
człowiek
żaglowiec spraw
zdanie złożone
w depozyt lat
człowiek
radości bard
lodowa góra
i talia kart
człowiek
pewności mit
jak niemy film
miłości bit
NIE FIKAM
ten świat zabija nas
ten świat zniewala nas
w bezruchu trwam i ja
zanikam raz na jakiś czas
ten świat rozmywa nas
na mokro ściera raz po raz
już długo zna ten fach
głowy nie wyjmę ponad piach
jestem sobie i nie fikam
ja nie fikam bo spokój mam
jestem sobie i nie fikam
ja nie fikam bo spokój mam
mądrości spichlerz padł
odwagi ziarno pożarł ptak
nadziei płomień zmarzł
opróżnił się paliwa dzban
ja się nie martwię tym
to nie jest woda na mój młyn
gdzieś w kącie bez rozgłosu
pokorny wobec losu
jestem sobie i nie fikam
ja nie fikam bo spokój mam
jestem sobie i nie fikam
ja nie fikam bo spokój mam
czy tego chcesz czy nie
ten świat i tak rozmywa cię
na mokro ściera twarz
zabiera to co zabrać dasz
ja się nie martwię tym
to nie jest woda na mój młyn
gdzieś w kącie bez rozgłosu
pokorny wobec losu
jestem sobie i nie fikam
ja nie fikam bo spokój mam
jestem sobie i nie fikam
ja nie fikam bo tak spokój mam
WIĘŹ
więź już istnieje, więź już istnieje
więź już istnieje, więź już istnieje
bez statusu, bez dorobku
bo więź to tam w środku
tajemnicza struna, która wymknie się
brzmi kiedy chce, która wymknie się, brzmi kiedy chce…
sprawdź to sprawdź to sprawdź a następnego dnia
proszę sprawdź czy pamiętam o niej ja
sprawdź to sprawdź to sprawdź a następnego dnia
proszę sprawdź czy pamiętam o niej ja
naprawdę blisko naprawdę razem
zrozumiesz wszystko kiedy zauważysz
naprawdę blisko naprawdę razem
zrozumiesz wszystko kiedy zauważysz
że więź istnieje, więź już istnieje
więź już istnieje, więź już istnieje
bez śledzenia bez szukania
bo więź wciąż ta sama
spokojem okryta w ciszy sie wyłania
jak zapach dzieciństwa niby zapomniana
sprawdź to sprawdź to sprawdź a następnego dnia
proszę sprawdź czy pamiętam o niej ja
sprawdź to sprawdź to sprawdź a następnego dnia
proszę sprawdź czy pamiętam o niej ja
naprawdę blisko naprawdę razem
zrozumiesz wszystko kiedy zauważysz
naprawdę blisko naprawdę razem
zrozumiesz wszystko kiedy zauważysz
że więź istnieje, więź już istnieje
więź już istnieje, więź już istnieje
CO CHCĘ
ja chcę robić co chcę
ja chcę robić co chcę
ja chcę robić co chcę
ty też rób co chcesz
ty też rób co chcesz
zamiast modlić się o deszcz
zakazują i polują
a później chodzą spięci
zamiast robić co ich kręci
może lepiej rozpiąć
choć jeden guzik
i już uśmiech jest na buzi
świeżego powietrza
duży łyk
to nie akcja niebezpieczna
nie pobrudzi butów
nie obraża uczuć
ja chcę robić co chcę
ja chcę robić co chcę
ja chcę robić co chcę
ty też rób co chcesz
ty też rób co chcesz
zamiast modlić się o deszcz
nie szkodząc nikomu
nie musieć robić
niczego po kryjomu
zajrzeć pod dywan
i nazwać to co jeszcze się nie nazywa
bez lęku żyć na zdrowie
kiedy trzeba znać dobrą odpowiedź
granice mieć tam
gdzie ustawię je sam
ja chcę robić co chcę
ja chcę robić co chcę
ja chcę robić co chcę
ty też rób co chcesz
ty też rób co chcesz
zamiast modlić się o deszcz
bez lęku żyj na zdrowie
kiedy trzeba znajdź dobrą odpowiedź
granice miej tam gdzie ustawisz je sam
ja chcę robić co chcę
ja chcę robić co chcę
ja chcę robić co chcę
ty też rób co chcesz
ty też rób co chcesz
zamiast modlić się o deszcz
ZOO ZOO ZOO
gołym okiem widzę to
że ktoś zrobił tutaj zoo
ma w nim mnie i ciebie ma w nim nas
i dokarmia cały czas
miało tutaj inaczej być
świeżą wodę miałem pić
z grzywy miał mi nie spaść włos
a tu bracie taki los
zoo zoo zoo zoo zobacz zobacz zobacz
zoo zoo zoo zoo zobacz zobacz
na ile mnie stać
teraz mieszkam pośród krat
zdetronizowany król
me instynkty prawie rozwiał wiatr
i pozostał tylko ból
po tym co minęło już
czas wolności skończył się
dobrze że odwiedzasz mnie
to łagodzi moją krew
tak jak obiecałem Ci
dziś zamierzam uciec stąd
zrobię podkop i susem lwim
przesadzę przez płot
gdy na miejsce dotrę już
to pocztówkę wyślę ci
będzie na niej wielki ?kot?
i podpis pazurem lwim
zoo zoo zoo zoo zobacz zobacz zobacz
zoo zoo zoo zoo zobacz zobacz na ile mnie stać
zoo zoo zoo zoo zobacz zobacz zobacz
zoo zoo zoo zoo zobacz zobacz na ile mnie stać
zoo zoo zoo zoo zobacz zobacz zobacz
zoo zoo zoo zoo zobacz zobacz na ile mnie stać
JESIENNA
jesień to wstęp do podsumowań
czy było to co miało być od nowa
jesień jest wtedy gdy myśli zmienia
tęsknota za czymś czego nie ma
nadzieje skromne i marzenia wielkie
jak dżin czekają zamknięte w butelce
zaglądam do nich pewnie za często
rozgrzewać jesień rzeczą męską
meteopaci nie wychodzą z domów
mierzą tętnicze ciśnienie krwi
po kryjomu w asyście sitcomu
czekają na prognozę na najbliższe dni
niemiłosiernie zwalnia świt
dzień był tu chwilę potem znikł
nie robiąc nic zapamiętale
czekam na to co będzie dalej
troski pod rękę ze skłonnością do przesady
jesień to czas jedzenia czekolady
próśb o lepsze ciągły przemarsz
tęsknota za czymś czego nie ma
meteopaci nie wychodzą z domów
mierzą tętnicze ciśnienie krwi
po kryjomu w asyście sitcomu
czekają na prognozę na najbliższe dni
CIESZ SIĘ CIESZ
siała baba mak
nie wiedziała jak
bo dziadka dopadł
wylew zawał rak
jechał młody gdzieś
jechał sto przez wieś
teraz ty go pchaj
teraz ty go nieś
ciesz się dzisiaj ciesz
bo tak skończysz też
ciesz się ciesz się
kto ma powody
będzie miał wrzody
kto pali dużo tak
pozna co to rak
kto się nie nadawał
będzie miał zawał
a komu jest źle
niech pamięta że
ciesz się dzisiaj ciesz
bo tak skończysz też
ciesz się ciesz się
jedni krzykną alleluja
inni strzelą samobója
pewnie będzie bolało
lub nie spostrzeżesz co się stało
więc szybko wrzuć na luz
póki wiezie cię ten wóz
a kiedy jest ci źle
przypomnij sobie że
ciesz się dzisiaj ciesz
bo tak skończysz też
ciesz się ciesz się
DANSE MACABRE
Sześć milionów serc uleciało przez kominy
nasze małe kłamstwa dziś sobie przebaczymy
będziemy śmiać się tańcząc na rynku z wieśniakami
teraz już wiem
kocham Cię
miłość i nienawiść różnią się niewiele
woźnica trzaska z bicza, jedziemy na wesele
w czerwonej bluzce z aksamitu Marię i Ewę przypominasz mi
a mnie zabiją dziś
me dzieci to pojęły, patrzą na mnie smutno
na czole trzecie oko straszy zimna pustką
Bóg chyba wypił sporo bałkańskiego wina
i poszedł spać
inaczej sensu brak
Šest milionů srdcí vyletělo komínem
svoje malé lži si lásko dnes prominem
budeme tančit s venkovany na návsi vesnice
budeme se smát
mám tě rád
Láska je nenávist a nenávist je láska
jedeme na veselku kočí bičem práská
v červené sametové halence
podobáš se Evě i Marii
dneska mě zabijí
Mé děti pochopily hledí na mě úkosem
třetí oko je prázdný prostor nad nosem
pánbůh se klidně opil levným balkánským likérem
a teď vyspává
jinak to smysl nedává